wtorek, 10 listopada 2009

Kiedy nie sięgasz własnych standardów...


Doszłam do takiego momentu, że zdeklarowały mi się poglądy na pewne sprawy i postępuję wg pewnych standardów. Nie są to jakieś standardy, które można by nazwać moralnymi, bo daleko im do takich, ale są moje i je lubię.

ALE...

Zawsze jest jakieś "ale.."


Jak to mowią trafiła kosa na kamień. Nagle ktoś stosuje te same zasady na Tobie i to już nie jest takie fajne. Taka sytuacja wymaga pewnej świadomie przeprowadzonej perswazji zastosowanej w stosunku do samej siebie. Tłumaczenie na głos że "ok, nie podoba Ci się to wszystko, ale sama tak chciałaś, przecież tego szukałaś, tego wymagałaś, więc wymagnij teraz tego od samej siebie!"
Jak to mówią trafiła kosa na kamień. Wtedy jest największy dreszczyk emocji, ale wtedy też trzeba poddać swój cały światopogląd pod testowanie jakości. Czy się nadaje takie myślenie, czy sprawdza się w każdej sytuacji? itp. itd. Taki typ mądrali jak ja odczuwa to szczególnie boleśnie, bo po całym okresie głoszenia dumnie wszem i wobec swoich prawd życiowych trzeba się skulić skromnie i przyznać rację innym, życiu czy czemuś tam.
LUB
Uśmiechnąć się do siebie wyrozumiale i przemyśleć wszystko na tyle na ile zachodzi taka potrzeba i już.

..i tu musi być puenta, a przynajmniej powinna być puenta, ale jej nie ma i tyle, bo nie wiem jaka będzie dobra. Ja po prostu mało dzisiaj wiem. Ale jestem pewna że już jutro będzie tak jak chcę żeby było i będę z powrotem w stanie w którym lubię być. The nature pays back but I won't give a damn.


mam!


Dwie rzeczy dają duszy największą siłę: wierność prawdzie i wiara w
siebie.

Jest i puenta;)

2 komentarze:

  1. Ale zaraz. Do czego dokładnie odnosiły się te zasady? Do tego jak Ty traktujesz drugich? W sensie, czego, no wiesz, nie wolno?

    OdpowiedzUsuń
  2. Może rzeczywiście ta kwestia nie jest do końca jasna. Zasady o których mówię dotyczą tego jak ludzie powinni się traktować, gdzie kończy się moja wolność i tak dalej. Dopiero kiedy ktoś ma do Ciebie pretencje, które Ty nie uznajesz za uzasadnione zdajesz sobie sprawę, że masz tam jakieś zasady, które mogą być odmienne od zasad innych. Uważam, że każdy ma prawo postępować tak jak uznaje za stosowne. Niektórzy z kolei myślą, że skoro kochają to mają święte prawo zamknąć ubóstwianą osobę w złotej klatce. Tylko, że kiedy ja kocham to też jestem zazdrosna i też trudno mi zgodzić się na czyjąś wolność. Tylko, że ja jednak szczycę się tym, że tą wolność potrafię uszanować.

    Czego nie wolno? Nie wolno zrywać z kimś kiedy spotka się bardziej odpowiednią osobę, nie do pomyślenia jest podziwiać kogoś bardziej niż Twojego chłopaka, nawet brat lub przystojny aktor wyśmienicie wzbudza zazdrość(możliwe, że w myśl zasady nie będziesz miał bogów cudzych przede mną) a poza tym nie będziesz spędzała czasu z kim innym jak tylko ze mną, bo inaczej będę sarkastyczny i nieprzyjemny, a jak już doszczętnie zepsuję Ci dzień, moja droga, to powiem, że nie wiem na co jestem zły.

    Nie wiem czy odpowiedziałam na Twoje pytanie, ale starałam się jak najlepiej i rozwinęłam to o co mi chodziło. To są kwestie na poziomie mojego mikroświata i nie dotykają problemów ogólnoludzkich czy światowych, czyli ważnych. Po prostu moich.

    OdpowiedzUsuń