niedziela, 25 października 2009


The Encyclopedia Galactica in its chapter on love
states that it is far too complicated to define.

Z góry przepraszam ewentualnych miłośników mojego bloga za te odrzucająco sweetaśne posty ale jestem niestety zakochana;-)

wtorek, 13 października 2009

Jak zmieniłam swoje życie

Nothing endures but
change

Prawie każdy się zgodzi, że zmiana jest w naszym życiu nieunikniona i bardzo dobrze, bo czym było by życie bez zmian. Aby w jak najlepszy sposób zilustrować historię mojej zmiany, muszę zacząć od początku czyli od stanu sprzed zmiany. Tak więc proszę wyobrazić sobie dziewiętnastkolatkę, która nienawidzi samej siebie. To prawda, że w okresie dojrzewania nasilają się różnego rodzaju obawy z kilku prostych przyczyn: zmiana szkoły, otoczenia, szukanie swojej drogi, brak zrozumienia swoich emocji wśród rówieśników i rodziny, do tego dochodzi rywalizacja i egzaminy, problemy ze swoim dojrzewającym ciałem. te wszystkie niedogodności nie amortyzowane przez wsparcie przyjaciół. Permanentnie odczuwany niedostatek przyjaźni, akceptacji i miłości. I PACH. Nagle ma człowiek te 19 lat i zdaje sobie sprawę, że nie ma przyjaciół, miota się w swoich lękach, nie lubi swojego odbicia w lustrze, w klasie jest wyśmiewany przez co nie wyraża publicznie swojego zdania, bo boi się krytyki. Tak naprawdę na pewnym etapie pogubiłam się do tego stopnia, że już nawet nie wiedziałam kiedy mam rację, a kiedy nie. Czułam się brzydka i bezwartościowa. Miałam trądzik młodzieńczy i gadałam różne głupoty, żeby przypodobać się innym. Potem żałowałam, że tyle gadam i że jestem głupia, bo nie umiem nic mądrego powiedzieć. Generalnie rzecz biorąc, kompleksy, nieszczeście, beznadziejność, brak akceptacji samej siebie i brak zdrowych relacji z rówieśnikami.W końcu pojawił się u mnie strach przed chorobą psychiczną. Czy aby na pewno ze mną wszystko w porządku?

Maturę zdałam bardzo dobrze biorąc pod uwagę to, że jedyne na czym się skupiłam to angielski, więc poszło na tyle dobrze, że udało mi się dostać się na wymarzony uniwersytet na filologię rosyjsko-angielską.

Nadszedł czas na punkt przełomowy. Wyjechałam z domu na studia. Poznałam wielu nowych ludzi. Tak, zwłaszcza ludzie, a dokładniej różnorodność poglądów i postaw uświadomiła mi pewną rzecz. Nie ma czegoś takiego jak norma. Dla każdego z nas jego unikalne poglądy są normą, więc dopóki szanujemy ludzi wokół nas mamy prawo uważać co nam się żywnie podoba. Zrozumiałam też, że jak każdy inny zasługuję na szacunek. To, że zamieszkałam w większym mieście i to w ośrodku studenckim sprawiło, że w tej masie ludzi znalazłam tych swoich. Znalazłam tych którzy mnie rozumieli i ja fantastycznie czułam się wśród nich, bo ich rozumiałam. Odkryłam,że niekoniecznie we mnie tkwił problem, a przynajmniej nie w 100%. Poczułam się jak w domu. Oczywiście nie było lekko, bo i studia nie są lekkie, ale jest to doświadczenie nie do podrobienia, kiedy człowiek w końcu wylatuje z gniazda, kiedy powoli uczy się samego siebie, tego kim jest, co potrafi, a czego nie potrafi. W końcu wie jakie są jego prawdziwe słabości, ale też jakie ma zalety. Zdobywa zdolność krytycznego myślenia.

Wszystko było by fajnie, ale życie stawia nas często w kłopotliwej sytuacji. Dobrze, przyznaję, sami się w takie sytuacje pakujemy. Tak więc, znów od początku. Odnalazłam siebie, zrozumiałam wiele rzeczy, ale nie wierzyłam w miłość, byłam pewna, że miłość do sprawa jednostronna. I znalazł się chłopak, który mnie pokochał. Pozwoliłam, żebyśmy byli ze sobą, bo byłam pewna, że to że go nie kocham wcale nic nie znaczy, bo i tak kocha tylko jedna strona. Wybrałam wariant nudny, ale bezpieczny. W końcu jednak rozczarował mnie i chłopak i studia. To był moment, którego chyba nikt nie lubi. Chwile kiedy czujemy, że nasze życie nie wygląda tak jak byśmy sobie tego życzyli. Nawet gdy bardzo się starałam nie potrafiłam być szczęśliwa. Straciłam dystans do życia i samej siebie. Każda decyzja przyprawiała mnie o trwogę, bo ja już naprawdę nie wiedziałam jaką decyzję podjąć, żeby było dobrze. Tylko co to znaczy dobrze? Dobrze dla mnie czy dobrze dla innych? Z żalem uświadomiłam sobie, że tych dwóch spraw nie sposób połączyć. Wtedy dowiedziałam się akurat, że kryterium rekrutacyjne na psychologię się zmieniło, i bierze się pod uwagę matematykę. Tak więc w tajemnicy przed wszystkimi wzięłam udział w rekrutacji... i się dostałam. To był jednak dopiero początek. Po wielu kłótniach zostawiłam chłopaka, który kochał, ale najlepiej zamknął by mnie w złotej klatce i nie wypuszczał do ludzi. Mało tego, na początku października spotkałam swoją drugą połowę. Kiedyś śmiałam się z tego określenia, ale ono ma jak najbardziej rację bytu. Tak więc mam 20 lat i diametralnie zmieniłam swoje życie zaledwie w ciągu roku. OK, mogło być różnie, ale najważniejsze, że jednak się udało.
Zmiana jest możliwa tylko to co nas powstrzymuje przed przełomową decyzją to strach. Tylko, że strach jest głupi i przeważnie wygrywają ci którzy, tak naprawdę nie mają nic do stracenia. Kiedy boimy się zmiany, boimy się coś utracić. Tylko, że nie jest to do końca mądre. Tak naprawdę zmiana nie jest zaledwie konieczna do życia. Życie to zmiana.

poniedziałek, 12 października 2009

Did you know that...

People in Ghana get their names because of the day at which they were born. For example, a female child born on Sunday like me would be called Akosua(more of 'Akusija' when pronuncing) or a male child born on Saturday is Kwame. The twins of opposite sex born on thursday will be called Yaw for him and Yaa for her. There are also a lot of other names, but these seem to be the most common.
Amazing, isn't it!

It's a pity the British make Ghanian People have a Christian name to be used at schools. For instance, Kwame Oti Manuh John.
Kwame - used by family,
Oti - for everyone,
Manuh - surname,
John - Christian name.
While in fact, 'Oti Manuh' is a surname and the real name is Kwame.



More of Ghana culture and traditions soon.;-)






I love You, Kwame. Yours Akosua