Nothing endures but
change
Prawie każdy się zgodzi, że zmiana jest w naszym życiu nieunikniona i bardzo dobrze, bo czym było by życie bez zmian. Aby w jak najlepszy sposób zilustrować historię mojej zmiany, muszę zacząć od początku czyli od stanu sprzed zmiany. Tak więc proszę wyobrazić sobie dziewiętnastkolatkę, która nienawidzi samej siebie. To prawda, że w okresie dojrzewania nasilają się różnego rodzaju obawy z kilku prostych przyczyn: zmiana szkoły, otoczenia, szukanie swojej drogi, brak zrozumienia swoich emocji wśród rówieśników i rodziny, do tego dochodzi rywalizacja i egzaminy, problemy ze swoim dojrzewającym ciałem. te wszystkie niedogodności nie amortyzowane przez wsparcie przyjaciół. Permanentnie odczuwany niedostatek przyjaźni, akceptacji i miłości. I PACH. Nagle ma człowiek te 19 lat i zdaje sobie sprawę, że nie ma przyjaciół, miota się w swoich lękach, nie lubi swojego odbicia w lustrze, w klasie jest wyśmiewany przez co nie wyraża publicznie swojego zdania, bo boi się krytyki. Tak naprawdę na pewnym etapie pogubiłam się do tego stopnia, że już nawet nie wiedziałam kiedy mam rację, a kiedy nie. Czułam się brzydka i bezwartościowa. Miałam trądzik młodzieńczy i gadałam różne głupoty, żeby przypodobać się innym. Potem żałowałam, że tyle gadam i że jestem głupia, bo nie umiem nic mądrego powiedzieć. Generalnie rzecz biorąc, kompleksy, nieszczeście, beznadziejność, brak akceptacji samej siebie i brak zdrowych relacji z rówieśnikami.W końcu pojawił się u mnie strach przed chorobą psychiczną. Czy aby na pewno ze mną wszystko w porządku?
Maturę zdałam bardzo dobrze biorąc pod uwagę to, że jedyne na czym się skupiłam to angielski, więc poszło na tyle dobrze, że udało mi się dostać się na wymarzony uniwersytet na filologię rosyjsko-angielską.
Nadszedł czas na punkt przełomowy. Wyjechałam z domu na studia. Poznałam wielu nowych ludzi. Tak, zwłaszcza ludzie, a dokładniej różnorodność poglądów i postaw uświadomiła mi pewną rzecz. Nie ma czegoś takiego jak norma. Dla każdego z nas jego unikalne poglądy są normą, więc dopóki szanujemy ludzi wokół nas mamy prawo uważać co nam się żywnie podoba. Zrozumiałam też, że jak każdy inny zasługuję na szacunek. To, że zamieszkałam w większym mieście i to w ośrodku studenckim sprawiło, że w tej masie ludzi znalazłam tych swoich. Znalazłam tych którzy mnie rozumieli i ja fantastycznie czułam się wśród nich, bo ich rozumiałam. Odkryłam,że niekoniecznie we mnie tkwił problem, a przynajmniej nie w 100%. Poczułam się jak w domu. Oczywiście nie było lekko, bo i studia nie są lekkie, ale jest to doświadczenie nie do podrobienia, kiedy człowiek w końcu wylatuje z gniazda, kiedy powoli uczy się samego siebie, tego kim jest, co potrafi, a czego nie potrafi. W końcu wie jakie są jego prawdziwe słabości, ale też jakie ma zalety. Zdobywa zdolność krytycznego myślenia.
Wszystko było by fajnie, ale życie stawia nas często w kłopotliwej sytuacji. Dobrze, przyznaję, sami się w takie sytuacje pakujemy. Tak więc, znów od początku. Odnalazłam siebie, zrozumiałam wiele rzeczy, ale nie wierzyłam w miłość, byłam pewna, że miłość do sprawa jednostronna. I znalazł się chłopak, który mnie pokochał. Pozwoliłam, żebyśmy byli ze sobą, bo byłam pewna, że to że go nie kocham wcale nic nie znaczy, bo i tak kocha tylko jedna strona. Wybrałam wariant nudny, ale bezpieczny. W końcu jednak rozczarował mnie i chłopak i studia. To był moment, którego chyba nikt nie lubi. Chwile kiedy czujemy, że nasze życie nie wygląda tak jak byśmy sobie tego życzyli. Nawet gdy bardzo się starałam nie potrafiłam być szczęśliwa. Straciłam dystans do życia i samej siebie. Każda decyzja przyprawiała mnie o trwogę, bo ja już naprawdę nie wiedziałam jaką decyzję podjąć, żeby było dobrze. Tylko co to znaczy dobrze? Dobrze dla mnie czy dobrze dla innych? Z żalem uświadomiłam sobie, że tych dwóch spraw nie sposób połączyć. Wtedy dowiedziałam się akurat, że kryterium rekrutacyjne na psychologię się zmieniło, i bierze się pod uwagę matematykę. Tak więc w tajemnicy przed wszystkimi wzięłam udział w rekrutacji... i się dostałam. To był jednak dopiero początek. Po wielu kłótniach zostawiłam chłopaka, który kochał, ale najlepiej zamknął by mnie w złotej klatce i nie wypuszczał do ludzi. Mało tego, na początku października spotkałam swoją drugą połowę. Kiedyś śmiałam się z tego określenia, ale ono ma jak najbardziej rację bytu. Tak więc mam 20 lat i diametralnie zmieniłam swoje życie zaledwie w ciągu roku. OK, mogło być różnie, ale najważniejsze, że jednak się udało.
Zmiana jest możliwa tylko to co nas powstrzymuje przed przełomową decyzją to strach. Tylko, że strach jest głupi i przeważnie wygrywają ci którzy, tak naprawdę nie mają nic do stracenia. Kiedy boimy się zmiany, boimy się coś utracić. Tylko, że nie jest to do końca mądre. Tak naprawdę zmiana nie jest zaledwie konieczna do życia. Życie to zmiana.
Dziękuję za historię. Ja też zmieniam swoje życie. Kiedyś myślałam, że tylko ja miałam takie problemy w trakcie dorastania a tu przeczytałam coś takiego... Niełatwe jest to kiedy zbliża się zmiana , sukces człowiek zaczyna się bać, że wraz ze zmianą straci spokój , wygodę. Wygodnie jest trwać w tym co już znane, a zmienić coś i dalej się rozwijać wymaga odwagi. Wygrywają Ci co radzą sobie z lękiem. Wszyscy mamy lęk, a odwaga to robienie czegoś pomimo lęku. Pozdrawiam!!!!
OdpowiedzUsuńTeraz kiedy czytam ten tekst po roku, widzę jak wiele razy ten stan równowagi się u mnie chwiał.Tak naprawdę był to dopiero początek. Wiele razy okazywało się, że to co mi się zdaje już dawno jest nieaktualne i trzeba przygotować się na kolejną zmianę, i znowu zmiana i znowu i nigdy dosyć. Tekst ten wymagał ode mnie ogromnej dozy szczerości i obnażenia rzeczy intymnych, przyznaję. Dlatego tym bardziej cieszy mnie, że pofatygowałaś się, żeby zostawić komentarz. Teraz wiem, że warto było to wszystko napisać, że tekst ten osiągnął to co miał na celu - dotarł do kogoś kto czuł to samo i teraz wie, że w tych przeżyciach nie był sam. O to chodziło!;) bardzo się cieszę i również pozdrawiam. Życzę powodzenia w rozwijaniu umiejętności jaką jest życie i zapraszam na dalszą część mojego bloga na piarmelik.blogspot.com /
OdpowiedzUsuńjesteś bardzo mądrą, refleksyjną osobą.
OdpowiedzUsuń