wtorek, 22 września 2009

You know you really love a woman

Bryan Adams - Have you Ever Really Loved a Woman

To really love a woman
To understand her - you gotta know her deep inside
Hear every thought - see every dream
N' give her wings - when she wants to fly
Then when you find yourself lyin' helpless in her arms
Ya know ya really love a woman
When you love a woman you tell her that she's really wanted
When you love a woman you tell her that she's the one
Cuz she needs somebody to tell her that it's gonna last forever
So tell me have you ever really - really really ever loved a woman?
To really love a woman
Let her hold you - til ya know how she needs to be touched
You've gotta breathe her - really taste her
Til you can feel her in your blood
N' when you can see your unborn children in her eyes
Ya know ya really love a woman
When you love a woman you tell her that she's really wanted
When you love a woman you tell her that she's the one
Cuz she needs somebody to tell her that you'll always be together
So tell me have you ever really - really really ever loved a woman?
You got to give her some faith - hold her tight
A little tenderness - gotta treat her right
She will be there for you, takin' good care of you
Ya really gotta love your woman...

And when you find yourself lyin' helpless in her arms
Ya know ya really love a woman
When you love a woman you tell her that she's really wanted
When you love a woman you tell her that she's the one
Cuz she needs somebody to tell her that it's gonna last forever
So tell me have you ever really - really really ever loved a woman?




Mnie też denerwuje moja skłonność do posługiwania się czyimiś słowami, ale narazie nic na to nie poradzę.

niedziela, 20 września 2009

Jeszcze jedna rzeczywistość w której wszystko jest możliwe.

Ta rzeczywistość to kino. Ale nie każdy film kochani, nie każdy.
Mam zamiar napisać o jedynej takiej rzeczywistości, gdzie nie wiesz co się stanie.
Witam w świecie Quentina Tarantino. Jest to psychicznie niezrównoważony pomyleniec, ale geniusz. Przez duże G. Każdy jego film to inteligentny humor, najlepsza obsada,a poza tym krwawa masakra, zwroty akcji poprzetykane brakiem akcji, który jest również przefantastycznie przemyślany. Nic się nie dzieje, a Ty siedzisz w napięciu co się zaraz wydarzy. Niechby Cię ktoś w takiej chwili szturchnął, a gotów jesteś wyskoczyć w powietrze z przerażenia. Na ekranie ginie jeden ludź za ludziem, a cała sala wyje ze śmiechu.

O najnowszym filmie Tarantino trąbiło się grubo przed premierę i była obawa, że będzie przereklamowany. Tarantino zapewniał, że będzie to dobry film. I rzeczywiście. Wiedział co mówi. Film zachwyca złożonością zdarzeń i tym, że wszystkie one się zazębiają, przyjemnie trzyma w niepewności. Tarantino polecam.
p.s. Hans Landa i wszystkie jego wypowiedzi lub Arivaderci w wykonaniu Aldo Raine'a to nic innego jak geniusz Tarantino. Najlepsze jest to, że wystarczy obejrzeć kawałek filmu, którykolwiek fragment, żeby wiedzieć, że to Tarantino. Tarantino uwielbiam.

Bonus w postaci wycinków z FilmWeba:
Pokazywany w Cannes film spotkał się z mieszanymi odczuciami polskiej krytyki. Pojawiały się zarzuty, że "Bękarty" są, owszem, całkiem zgrabną rozrywką, ale gdzie im tam do poważnych obrazów starych europejskich mistrzów. Zabrakło wartości, przesłania i głębi... Informacja dla zainteresowanych: spotkanie stetryczałych znawców odbywa się w pokoju obok, gdzie można powspominać pierwszy seans Bergmana. To, co jedni uznaliby za popkulturowy śmieć, twórca "Pulp Fiction" przerabia na sztukę. W dodatku robi to z czułością (choć bez wielkiego szacunku), której mógłby mu pozazdrościć niejeden zblazowany filmoznawca.

*******
Wojna? Pogrom Żydów? Okupowana Francja? Będzie z tego zarąbista opowieść o kolesiach skalpujących wrednych nazistów! Realia historyczne interesują reżysera tylko i wyłącznie wtedy, jeśli może z nich wykroić kawałek pasujący do popkulturowej układanki.
*******
Śmiech przechodzący płynnie w grozę, by po chwili znów stać się niebezpiecznym żartem, działa jak narkotyk.

Traktat o miłości nie-/odwzajemnionej

Zacznę od tej nieodwzajemnionej.
Zrobię tak z bardzo prostego powodu, gdyż jest jej wszędzie o wiele więcej i cały Google wydawałoby się na nią cierpi. Niech czytelnik wpisze sobie w rzeczonej wyszukiwarce to wyrażenie, a napotka tysiące blogów, i podział na miłość nieodwzajemniona- cytaty, miłość nieodwzajemniona- opisy, miłość nieodwzajemniona- wiersze. I tak dalej. Wiele w tym wszystkim cierpienia(I słusznie), bo jest nad czym rozpaczać, bo boli jak diabli. Jednak niektórzy cierpią do takiego stopnia, iż niemądrze tkwią w przekonaniu, że miłość odwzajemniona to pojęcie bez odpowiednika w rzeczywistości, pierwiastek nie występujący w naturze, sztucznie otrzymywany za pomocą filmów i co niektórych książek. Pan Lermontow poświęcił temu tematowi ok. 200 swoich wierszy, z czego najsławniejszy przytoczę:

I nudno, i smutno! — i ręki już nikt mi nie poda,
Gdy duszę rozterka ogarnie...
Pragnienia — cóż z pragnień i żalu wiecznego? Lat
szkoda...
Najlepsze przechodzą, mijają lak marnie!
Pokochać — lecz kogóż? — na chwilę nie warto; miłości
Wieczystej ta ziemia nie sprzyja...
Czy w siebie zajrzałeś? — tam nie ma już śladu przeszłości:
I radość, i męki, i wszystko przemija.
Namiętność — czy wcześniej, czy później z swym słodkim
urokiem
Zamilknie na słowo rozsądku,
A życie — jeżeli na zimno ogarniesz je wzrokiem —
To pusty i głupi był żart od początku!
Michaił Lermontow 'I nudno, I smutno'

Podobno umarł dalej w nią nie wierząc. W miłość wzajemną.
I rzeczywiście.
Wpisując do wujka google'a 'miłość odwzajemniona' napotykamy pewien problem. Niektóre wyniki tak naprawdę traktują o tej nieodwzajemnionej. tzn.:
Miłość nie odwzajemniona
Inne entries to 'miłość odwzajemniona..spojrzeniem' lub wpisy o tym, że miłość ta istnieje oczywiście, ale pod nimi znajduje się tysiąc komentarzy dementujących tę plotkę.

Tymczasem ona istnieje. HA!

Nie ma na to niestety dowodów naukowych czyli powtarzalnych, lub są, tylko o nich nie słyszałam. Chciałam nawet zrobić badanie aby sprawdzić co na chacie ludzie o tym myślą, niestety mój komputer na żaden z tych chatów nie został wpuszczony. Także, nie będzie naukowego żargonu w stylu' Co piąty dwudziestolatek uważa, że..'

...ale mam dowód w naturze. Jeden dowód może być uznany za przypadek i zgadzam się, ale nikt mi nie powie już, że ten twór magiczny nie istnieje, bo teraz już wiem, że istnieje. Bo sama mogę jej doświadczać. Kocham i jestem kochana.
Kocham Cię, Szymon, za to jak mnie szanujesz, i za to, że nauczyłeś jak szanować i jak kochać. Lista rzeczy za które Cię kocham jest tak długa i tak osobista, że i tak zatrzymam ją dla siebie, ale Ty i tak wiesz.

Najważniejsze z moich doznań,
to miłość odwzajemniona,
to znaczy, nie zawsze idealna,
ale szczera,
wrażliwa na wszystko,
pełna zrozumienia i radości.
pełna Twojej obecności.
autor (jeszcze) nieznany

I tylko tyle chciałam powiedzieć każdemu, kto będzie szukał hasła 'miłość nieodwzajemniona', kto już zwątpił, że to możliwe. Jak przekonuję się z dnia na dzień: wszystko jest możliwe.Wystarczy tylko chcieć i wszystko jest możliwe.

poniedziałek, 14 września 2009

Z motyką na słońce czy windą do nieba?



Jakże wygodnie jest marzyć, jeśli nie musimy urzeczywistniać naszych planów!

Paulo Coelho, Jedenaście minut

Przyznaję, trochę strach mnie obleciał jak uświadomiłam sobie na co się porwałam. Z trudnego kierunku studiów przeinterpretowałam się na inny. Jeszcze trudniejszy, wymagający analitycznego myślenia i wyjścia poza swoje ja. Tak ekscytujące i tak straszne jednocześnie. Jednak...


Mądry człowiek nie boi się. Człowiek przestraszony nie myśli.
Warhammer 40.000: Dawn of War

a...

Odwaga nie polega na nieodczuwaniu strachu, ale na umiejętności działania mimo niego.
Shelogh Brown


Podczas gdy Paulo Coelho w Alchemiku przypomina, co następuje:


Tylko jedno może unicestwić marzenie – strach przed porażką.

A ja wiem, że co jak co, ale..

Pragnienie zwycięża strach
Shelogh Brown




..i wiem, że dam radę, bo za bardzo mi zależy by mogło się nie udać
.



Franciszek Szkvor raz był powiedział:

Jak tam było, tak tam było, zawsze jakoś było.
Jeszcze nigdy tak nie było, żeby jakoś nie było.

Przygody dobrego wojaka Szwejka Jaroslav Hašek



I miejmy nadzieję, że miał rację;)



Post w głównej mierze cytowany z http://www.wikiquote.org/, sporządzony metodą 'Ctrl+C, Ctrl+V', potocznie zwaną ' metodą kopiuj-wklej'. Jednak jak życie uczy ważniejszy jest efekt naszych działań niż wysiłek w nie włożony.

niedziela, 13 września 2009

Jak to się dzieje, że tak świetnie się dogadujecie?

Odpowiedź brzmi: Bariera językowa.

Rozmowa polskiego portiera z doktorantem z Sudanu mieszkającym w akademiku, w którym pracuje rzeczony portier:
Liczba przykładów: 2
Przykład nr 1:
Obraz sytuacji: portier peroruje coś po polsku na co zdenerwowany Ali( bo tak mu na imię) odpowiada mu w języku, którym posługuje się jego plemię. Być świadkiem takiej rozmowy - bezcenne.

Jednak, dzięki temu Ali (naprawdę ma tak na imię) bardzo szybko uczy się polskiego. Potrafi ze zdziwieniem wykrzyknać np. 'Dlaczego nie?'

Przykład urywek rozmowy nr 2, gdzie A=Ali, a P=Portier(informacja wyłącznie dla pewnego rodzaju studentów :
A:ja dużo myślę(chcąc powiedzieć, że coś tam przemyślał)
P:żeby mu głowa nie pękła od tego myślenia!
***
P:słucha!, a w ten ramadan to internet używać można?
A:można
***
P:widzisz, widzisz
A:co widzisz? co widzisz?
***
P:Katolicy mogą pić wódkę, bo ona duszy nie plami, słyszał o tym?
A:nieee( z powagą, co najgorsze, bo widocznie nie zrozumiał słowa 'plamić')
***
P:Nie będzie internetu jak się hostel stąd zwinie!
A:co?(wyraźnie nie rozumiejąc o co chodzi)
P:bo to jest letni hostel, rozumie co to letni znaczy!?
A:nie..
P:To jak w Sudanie z porą deszczową i suchą, w suchej porze deszczu ni ma i tak samo internetu dla Aliego ni ma.
A: śmiech

Czuję się w obowiązku przeprosić za chaos tych sudańsko-polskich rozmówek, ale notowałam na bieżąco, a korespondentom 'na żywo' należą się pewne przywileje.


***********


W ogóle mój akademik jest fajny, kiedy jest tym letnim hostelem o przesłodkiej nazwie Dizzy Daisy. Popełniam teoretycznie kryptoreklamę, ale od praktyki dzieli nas z milion czytelników, których nie ma. Tak więc jest to przemiędzynarodowe miejsce, że nie sposób się aż czasem nie pomylić i powiedzieć do naszego kochanego portiera jakiegoś goodmorning czy goodbye. Z pół godziny temu mijałam na przykład ok 60-letniego staruszka(chyba, że był młodszy tylko cigaretty lub alkohol go zniszczyły)w koszuleńce i samych majtusiach prosił mnie żebym dała mu ognia. ;)
A wczoraj(zaczynam opowiadać jak mała dziewczynka, która pierwszy raz wydziała burzę i zaczynam zdania od A) Tak więc wczoraj zjechała się tu cała banda dorosłych, dzieci i młodzieży w czepkach i strojach zakonnych czy jakiś takich strojach chłopów siedemnastowiecznych czy coś tam. Przez chwilę myślałam, że przeniosłam się w czasie. Tych magicznych mniszków dochodziło jeszcze dwójkami i gdy szłam do swojego pokoju dwóch takich Zagłobów szło za mną i śmiało się, że chyba nie znajdą tego pokoju 216. Tu należy się wyjaśnienie każdemu czytelnikowi, który właśnie zmarszczył nos nie rozumiejąc o co chodzi. 216 to numer mojego byłego pokoju, tak więc serce miało prawo zakołatać mi w piersi.
Także fajnie, fajnie.

Łazienka w .....

.. akademiku, obraźliwie zwana kiblem, będzie stanowiła problem tego króciutkiego, wrześniowego wpisu.

Już czuję na plecach oddech tysiąca skojarzeń... ....

.. ale niee, nie, nie, nie

schludna, odpicowana, odkafelkowana
na jasno i czysta,
kraniki, dywaniki i co tam jeszcze.

W czym problem w takim razie?

Otóż student.


Otóż student, skądinąd* osoba uważana za oświeconą, kulturalną, wykształconą intelektualnie, bla bla bla, nie posiada umiejętności spuszczenia po sobie wody.
Tym bardziej jest to bulwersujące, że nie był to pojedynczy przypadek, a notoryczne zachowanie. Taka seria nieprzyjemnych doświadczeń rodzi pytania od podstawowych: 'Dlaczego?' i 'Z czego to wynika?' po fundamentalne 'O co chodzi w ogóle?!' oraz 'Co to ma być!?!'




I love mankind; it's people I can't stand.
Linus Van Pelt in Peanuts by Charles Schulz, za http://en.wikiquote.org/wiki/Main_Page







*skądinąd - «partykuła używana w wyrażeniu wtrąconym, nawiązującym do wcześniejszej wypowiedzi i uzupełniającym je nową, zwykle mniej istotną informacją(za http://www.pwn.pl/
)

Nawet jeśli czasem...


... trochę się skarżę – mówiło serce – to tylko dlatego, że jestem sercem ludzkim, a one właśnie są takie. Obawiają się sięgnąć po swoje największe marzenia, ponieważ wydaje im się, że nie są ich godne, albo, że nigdy im się to nie uda. My, serca, umieramy na samą myśl o miłościach, które przepadły na zawsze, o chwilach, które mogły być piękne, a nie były, o skarbach, które mogły być odkryte, ale pozostały na zawsze niewidoczne pod piaskiem. Gdy tak się dzieje, zawsze na koniec cierpimy straszliwe męki.
Paulo Coelho, Alchemik


Jednak..


To możliwość spełniania marzeń sprawia, że życie jest tak fascynujące.
Paulo Coelho, Alchemik







Będę studiować psychologię ;).. i z góry przepraszam za tą zbędnoosobistą notkę.Marzenia polecam.

czwartek, 10 września 2009