niedziela, 13 września 2009

Jak to się dzieje, że tak świetnie się dogadujecie?

Odpowiedź brzmi: Bariera językowa.

Rozmowa polskiego portiera z doktorantem z Sudanu mieszkającym w akademiku, w którym pracuje rzeczony portier:
Liczba przykładów: 2
Przykład nr 1:
Obraz sytuacji: portier peroruje coś po polsku na co zdenerwowany Ali( bo tak mu na imię) odpowiada mu w języku, którym posługuje się jego plemię. Być świadkiem takiej rozmowy - bezcenne.

Jednak, dzięki temu Ali (naprawdę ma tak na imię) bardzo szybko uczy się polskiego. Potrafi ze zdziwieniem wykrzyknać np. 'Dlaczego nie?'

Przykład urywek rozmowy nr 2, gdzie A=Ali, a P=Portier(informacja wyłącznie dla pewnego rodzaju studentów :
A:ja dużo myślę(chcąc powiedzieć, że coś tam przemyślał)
P:żeby mu głowa nie pękła od tego myślenia!
***
P:słucha!, a w ten ramadan to internet używać można?
A:można
***
P:widzisz, widzisz
A:co widzisz? co widzisz?
***
P:Katolicy mogą pić wódkę, bo ona duszy nie plami, słyszał o tym?
A:nieee( z powagą, co najgorsze, bo widocznie nie zrozumiał słowa 'plamić')
***
P:Nie będzie internetu jak się hostel stąd zwinie!
A:co?(wyraźnie nie rozumiejąc o co chodzi)
P:bo to jest letni hostel, rozumie co to letni znaczy!?
A:nie..
P:To jak w Sudanie z porą deszczową i suchą, w suchej porze deszczu ni ma i tak samo internetu dla Aliego ni ma.
A: śmiech

Czuję się w obowiązku przeprosić za chaos tych sudańsko-polskich rozmówek, ale notowałam na bieżąco, a korespondentom 'na żywo' należą się pewne przywileje.


***********


W ogóle mój akademik jest fajny, kiedy jest tym letnim hostelem o przesłodkiej nazwie Dizzy Daisy. Popełniam teoretycznie kryptoreklamę, ale od praktyki dzieli nas z milion czytelników, których nie ma. Tak więc jest to przemiędzynarodowe miejsce, że nie sposób się aż czasem nie pomylić i powiedzieć do naszego kochanego portiera jakiegoś goodmorning czy goodbye. Z pół godziny temu mijałam na przykład ok 60-letniego staruszka(chyba, że był młodszy tylko cigaretty lub alkohol go zniszczyły)w koszuleńce i samych majtusiach prosił mnie żebym dała mu ognia. ;)
A wczoraj(zaczynam opowiadać jak mała dziewczynka, która pierwszy raz wydziała burzę i zaczynam zdania od A) Tak więc wczoraj zjechała się tu cała banda dorosłych, dzieci i młodzieży w czepkach i strojach zakonnych czy jakiś takich strojach chłopów siedemnastowiecznych czy coś tam. Przez chwilę myślałam, że przeniosłam się w czasie. Tych magicznych mniszków dochodziło jeszcze dwójkami i gdy szłam do swojego pokoju dwóch takich Zagłobów szło za mną i śmiało się, że chyba nie znajdą tego pokoju 216. Tu należy się wyjaśnienie każdemu czytelnikowi, który właśnie zmarszczył nos nie rozumiejąc o co chodzi. 216 to numer mojego byłego pokoju, tak więc serce miało prawo zakołatać mi w piersi.
Także fajnie, fajnie.

4 komentarze:

  1. To TEN portier, bo, że ten Ali to jestem przekonany? ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. To zależy co to znaczy TEN portier, ale myślę, że wiesz, który miał zawsze najwięcej do powiedzenia;)

    OdpowiedzUsuń
  3. No właśnie ten portier dla koneserów. Pozdrów proszę Aliego ode mnie! :)

    OdpowiedzUsuń