Jest nas dwie istotnie. Chcę przez to powiedzieć, a właściwie napisać, że mam rozdwojenie jaźni. Oczywiście gdybym naprawdę to miała to pewnie nie mogłabym tego sobie uświadamiać. Jak widać nici z oficjalnego oświadczenie, bo nie mam na to szans. OK, mógł powiedzieć mi lekarz, ale u lekarza nie byłam.. chyba, że ta druga była.. skoro jest nas dwie...tylko, że ja bym wtedy tego nie pisała. Jest jeszcze taka możliwość, że ona była u lekarza, a ja przeczytałam wynik i wzięłam to za dobrą monetę.
Oczywiście żartuję sobie. Nie mam w sobie dwóch osobowości.
Czasem jednak jestem zła na siebie i wtedy jesteśmy jakby dwie. Są we mnie dwie Agaty.
Jedna jest rozsądna i wie co należy robić. Jest sumienna, a właściwie chciałaby taka być gdyby nie ta druga. Druga Agata jest szalona, zawsze spontaniczna (czytaj nieodpowiedzialna), niezorganizowana, jest nie mającą uczuć, rozpieszczoną egoistką. Ta pierwsza jest zdolna do poświęceń i chce się zawsze do czegoś przydać, chce pomagać. Ta druga to wariatka, jest dumna, z tego, że jest taka postrzelona, ciągle się śmieje i poważnieje śmiertelnie gdy się zakocha, zawsze bez wzajemności. Potrafii żyć tylko miłością, fantazjami i chwilą i nigdy nie pomyśli na przyszłość.
Ciekawią mnie te dwa bieguny we mnie. Najgorsze jest to, że nie zawsze odnajduję równowagę, a podobno jest bardzo ważna i nawet przydatna. Może te dwa bieguny to po prostu dorosła, dojrzała Agata walcząca z dzieckiem, które wciąż we mnie jest? Nie wiem. W każdym razie sprawa do rozstrzygnięcia. Ale zdecydowanie jest nas dwie i myślę, że mimo wszystko razem stanowimy wiekszość.;-)
Czasami wydaje nam się, że mieszka w nas
OdpowiedzUsuńdwóch różnych ludzi. Jeden, który wszystko doskonale czyni i tego człowieka prezentujemy światu. Jest też i ten drugi, którego się wstydzimy, i tego ukrywamy.
W każdym człowieku istnieje coś takiego jak wewnętrzny dysonans i niespójność. Każdy chciałby być dobry, a jedynie dokonuje czynów, których sam często nie rozumie.
Dlaczego tak jest? Dlatego, że człowiek nie jest Bogiem, nie jest też aniołem, ani jakąś nadistotą, a jedynie małym pielgrzymem w długiej, dalekiej drodze swojego życia. Własne słabości czynią go wyrozumiałym i łagodnym w stosunku do innych. Ktoś, kto jest bezkrytyczny wobec samego siebie, będzie twardy i niezdolny wczuć się w innych. Nie będzie umiał nikogo pocieszyć,
dodać odwagi i wybaczyć. Szczęście i przyjaźń tkwią tam, gdzie ludzie są wrażliwi,
łagodni i delikatni w słowach, i wzajemnie kontaktach. [ . Phil Bosmans . ]